poniedziałek, 13 lipca 2015

Tipsy, żele, a może hybrydy?

Teraz sztuczne paznokcie są chyba bardziej na topie niż kiedyś. Mamy dużo metod przedłużania oraz ozdabiania, poczynając od zwykłego manicure, kończąc na przedłużanych żelem, z cekinami Swarovskiego i flamingiem na kciuku!
Jeżeli macie ładne swoje naturalne paznokcie, a mimo to zastanawiacie się czy zrobić sobie np. żele to ja wam radzę, NIE RÓBCIE TEGO!
Niestety, pewnie i tak mnie nie posłuchacie, więc przedstawię wam swoją historię z paznokciami czyli tipsy, hybrydy i żele po kolei.

TIPSY
Pierwsze, zrobione od początku do końca przez kosmetyczkę, chociaż w moim przypadku przez "kosmetyczkę", tipsy zrobiłam w liceum, mieszkając już we Wrocławiu.
Pamiętam jak dziś, moje łzy pchające się do oczu ze smutku gdy zobaczyłam efekt końcowy.
Były grube, niekształtne i brzydko pomalowane, mimo że wybrałam tylko zwykły, czarny lakier.
Pierwsze co zrobiłam, to wysłałam zdjęcie mojej mamie z pytaniem: "co mam zrobić? Jak uratować sytuacje?" Niestety się nie dało :(
Jedynym ratunkiem było poprawienie pilniczkiem kształtu. Musiałam czekać aż trochę odrosną i oczywiście znaleźć nową kosmetyczkę.

Druga kosmetyczka, która pracowała w sklepie Douglas w galerii Dominikańskiej na dziale paznokci przez jakieś 5 miesiące systematycznie przedłużała mi paznokcie.
Po paru miesiącach katowania ich klejami, żelami itp. tak bardzo zniszczyłam swoją naturalną płytkę, że paznokcie były miękkie jak kartka papieru. W związku z tym musiałam zaprzestać zabawy, aż całkowicie odrosną mi na nowo.
Wtedy używałam odżywki Eveline SOS i pomogło. Odbudowałam swoje paznokcie zużywając 3/4 opakowania.
Kiedyś było głośno o odżywce 8w1 z firmy Eveline, więc ogólnie radzę uważać z tymi produktami i gdy tylko zauważymy poprawę paznokci od razu zaprzestać dalszego malowania. Nie katujmy swoich paznokcie trzema odżywkami na raz.



Niestety nie mam zdjęcia pierwszysch moich tipsów, tych po których płakałam, ale u innej kosmetyczki prezentowały się tak:


\\



Ogólnie nie wyglądały one źle, tipsy w ogóle mają to do siebie, że są bardzo cienkie i prezentują się naprawdę dobrze (oczywiście jak umie się je zrobić i się nie nawali kilo żelu przez co paznokieć jest grubości 1 cm.). 
Tylko, równie mocno niszczą paznokcie. Nie wspominając o tym, że tipsy to tandeta i sama się sobie dziwie, że zdecydowałam się na takie coś.


HYBRYDY
Następnym etapem były hybrydy. Zrobiły one na mnie duże wrażenie, bo mówiło się, że nie niszczą paznokci ale utwardzają i działają prawie tak samo jak zwykły lakier. Idealnie!
Jedynym minusem było to, że nie da się przedłużyć paznokci tą metodą, ale akurat moje naturalne trochę odrosły, zrobiły się twardsze, dłuższe, więc stwierdziłam, że to idealny moment. Na początku było super, ale znowu po kilku miesiącach zauważyłam takie same skutki jak po tipsach.

Jak cały czas masz swoje naturalne paznokcie i chcesz jednorazowo zrobić z nimi coś szalonego na jakąś okazje typu ślub, komunia, to hybrydy są najlepszym rozwiązaniem.
Tipsy i żele to już na dłuższy okres czasu.








ŻELE
I to one okazały się dla mnie najlepszą metodą ze wszystkich i mniej niszczą paznokcie od hybryd.

Gdy zapytałam, dlaczego hybrydy są gorsze od żelu, odpowiedziała mi, że hybrydy się za każdym razem zmywa, nakłada na nowo, znowu zmywa i nakłada na nowo. Gdyby nie trzeba było zmywać tylko dokładać hybryde na odrost to by się nie męczyło w kółko tej samej pomalowanej płytki, tylko tą nową, nie naruszoną w odroście.
A w żelach właśnie tak jest. Jak pokryjesz raz płytkę żelem, to już jej nie ściągasz, czyli nie niszczysz paznokcia.
Z żelami jest ten problem, że często wychodzą one za grube. Mało kosmetyczek ma tą zdolność w robieniu idealnie cienkich. Ja żele zaczęłam już robić w Warszawie, jakoś rok temu, a dopiero niedawno znalazłam idealną kosmetyczkę.

Aktualnie jestem z nich najbardziej zadowolona i w najbliższej przyszłości nie zamierzam zmieniać sposobu pielęgnowania paznokci, chyba że wymyślą nową, jeszcze lepszą metodę!


















środa, 8 lipca 2015

Frędzle i takie tam...

Tak, tak, wiem, że idzie lato, są wakacje i w ogóle, ale ja za bardzo kocham czarny!
Następne dwie stylizacje już mam gotowe i obiecuje, że będą bardziej kolorowe :)

Muszę wam przyznać, że pierwszy raz mam na sobie tyle rzeczy, z sieciówki New Yorker!
Za każdym razem jak wchodziłam do tego sklepu, mimo wielkiej wyrozumiałości, nie mogłam nic znaleźć, a tu proszę, mam aż 3 rzeczy!
Oprócz tego wybrałam okulary z okrągłymi szkłami, które są hitem tego sezonu!
Klasyczne Superstary z białymi paskami i kolorowe paznokcie, które są dziełem cudownej Darii :)
Wygodnie, trochę elegancko, trochę sportowo...idealnie na lato!



Sukienka - New Yorker 
Torebka - New Yorker 
Kapelusz - New Yorker 
Okulary - bazar przy metrze Centrum 
Buty - Adidas 
Paznokcie - Nails by Korzeniowska 

Zdjęcie wykonała moja mistrzyni detalów, Marta: